Niedziela, 7 marca 2021, 13:00
Start: Pręgierz na wrocławskim Rynku
Spacer z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. Naszego święta!
Jesteśmy matkami, siostrami, opiekunkami to na naszej pracy opiera się ten świat… Prawa osób z doświadczeniem życia jako kobiety zostały zdobyte w walce i jak pokazały doświadczenia ostatniego roku, mogą zostać utracone. Dlatego wciąż trzeba o nie walczyć!
W okolicach 8 marca wychodzimy na ulicę, tak jak wychodzimy już od wielu miesięcy, żeby pokazać swój gniew, frustrację, wściekłość. Żeby przeciwstawić się rządzącym, którzy próbują pozbawić nas podstawowych praw i poczucia godności, a w odpowiedzi na nasze pokojowe protesty mają tylko policyjne pałki, gaz i areszt. Żeby, jak co roku na Manifach 8 Marca powtórzyć, że prywatne jest polityczne.
Pandemia, która dotknęła nas przeszło rok temu, obnażyła wszystkie patologie kapitalizmu i patriarchatu, jeszcze bardziej utrudniając nasze życie. Zapaść służby zdrowia, zamknięcie w domach czy zdalna nauka szkolna spowodowały, że opieka nad ludźmi w znacznym stopniu została przerzucona do gospodarstw domowych, na nasze barki, na barki kobiet. Bo to my, osoby z doświadczeniem życia jako kobiety, od pokoleń wykonujemy najbardziej społecznie potrzebną, najmniej docenianą i najgorzej wynagradzaną pracę. Sprzątamy, gotujemy, pierzemy, robimy zakupy, spinamy domowy budżet, a także otaczamy troską nie tylko dzieci, ale też wszystkich członków rodzin i osoby najbliższe – bez tej pracy świat nie mógłby funkcjonować. Tak dzieje się nie tylko w tradycyjnych rodzinach, nawet w nowoczesnych związkach partnerskich kobiety podejmują większość prac domowych. Często wykonujemy też zawodowo prace opiekuńcze: jesteśmy lekarkami, pielęgniarkami, salowymi, sprzątaczkami, nauczycielkami, przedszkolankami, opiekunkami osób starszych.
Te wszystkie prace opiekuńcze uznawane są za wyraz “kobiecej natury” i zazwyczaj rzeczywiście wynikają z naszej miłości i empatii, ale to nie znaczy, że jesteśmy robotami. To nie znaczy, że są to prace “kobiece”. Tak, wykonujemy je najczęściej, bo ktoś musi, a to od wieków na nas ciąży wykonywanie darmowej pracy opiekuńczej. Jesteśmy zmęczone i sfrustrowane, bo to praca, która nigdy się nie kończy i nawet jeśli daje nam satysfakcję, jest nudna, żmudna i niewidzialna. Nie przyznaje się nam prawa do narzekania, odpoczynku i czasu dla siebie. Mamy być wiecznie uśmiechnięte, gotowe do pomocy innym, a gdy trzeba, wyglądać jak seksbomby i gwiazdy popkultury. To absurd i musi się skończyć.
Tak, świat potrzebuje miłości i empatii. Wręcz potrzebuje radykalnej empatii, ale ona musi pochodzić od wszystkich osób, niezależnie od płci. Bo płeć nie może zwalniać od obowiązku dbania o innych.
Te wszystkie prace opiekuńcze uznawane są za wyraz “kobiecej natury” i zazwyczaj rzeczywiście wynikają z naszej miłości i empatii, ale to nie znaczy, że jesteśmy robotami. To nie znaczy, że są to prace “kobiece”. Tak, wykonujemy je najczęściej, bo ktoś musi, a to od wieków na nas ciąży wykonywanie darmowej pracy opiekuńczej. Jesteśmy zmęczone i sfrustrowane, bo to praca, która nigdy się nie kończy i nawet jeśli daje nam satysfakcję, jest nudna, żmudna i niewidzialna. Nie przyznaje się nam prawa do narzekania, odpoczynku i czasu dla siebie. Mamy być wiecznie uśmiechnięte, gotowe do pomocy innym, a gdy trzeba, wyglądać jak seksbomby i gwiazdy popkultury. To absurd i musi się skończyć.
Tak, świat potrzebuje miłości i empatii. Wręcz potrzebuje radykalnej empatii, ale ona musi pochodzić od wszystkich osób, niezależnie od płci. Bo płeć nie może zwalniać od obowiązku dbania o innych.
Pandemia obnażyła słabość państwa, które bez naszej niewidzialnej pracy, nie mogłoby funkcjonować. Jednak rządzący, aby ukryć swoje afery i brak pomysłu na ratowanie społeczeństwa przed ogólnoświatowym kryzysem, postanowili uderzyć właśnie w nas. Najpierw odmawiając człowieczeństwa osobom LGBT, a potem ograniczając nasze prawa reprodukcyjne. Mimo lęku przed chorobą, wielu domowych obowiązków i frustracji związanych z niepewnością na rynku pracy, wyszłyśmy na ulice by pokazać, że musimy walczyć o swoje prawa. Zarówno obciążenia związane z pandemią, jak i zakaz przerywania ciąży z powodu patologii płodu uderzają najbardziej w najbiedniejszych. Praca na produkcji, w sklepach czy firmach kurierskich jest teraz trudniejsza, wiele z nas zatrudnionych w branży gastronomicznej czy rozrywkowej straciło źródło utrzymania. Wizja utraty dachu nad głową stała się całkiem realna, nawet dla osób, które większość część dnia spędzają w pracy.
Pandemia obnażyła bezsens neolibezlizmu i myślenia w kategorii egoistycznego dbania tylko o siebie. Wiele osób zamknięte w domach samotnie lub wraz z najbliższymi uświadomiło sobie, że jesteśmy istotami społecznymi i potrzebujemy innych ludzi. Instytucje nie udzieliły nam żadnej pomocy, ale to my udzieliłyśmy jej sobie nawzajem, opiekując się sąsiadami, rodziną i wspierając innych w grupach Widzialnej Ręki. Na protestach ulicznych krzyczymy: “Kiedy państwo mnie nie chroni, moje siostry będę bronić!”. Bo to, co nas łączy to idea siostrzeństwa, wzajemnego wsparcia i przyjaźni. Działa ono na co dzień, gdy pomagamy sobie w kłopotach, pocieszamy się, słuchamy swoich opowieści, gdy pożyczamy sobie szklankę cukru, wymieniamy się ciuchami i książkami, gdy wspólnie opiekujemy się dziećmi czy pomagamy w domowych aborcjach. Działa też, gdy razem stoimy na ulicach, gdy mimo lęku przed przemocą policji i nacjonalistycznych bojówek pokazujemy swoją godność i zapewniamy sobie pomoc prawną. Gdy wspólnie idziemy, krzyczymy, śpiewamy.
W obliczu nadchodzących kryzysów: ekonomicznego, politycznego, klimatycznego, my, matki, siostry, opiekunki, zawsze będziemy się wspierać. Działając w grupach mniej lub bardziej formalnych, jak Inicjatywa 8 Marca czy Centrum Praw Kobiet, ale też w miejscach pracy i nauki, wśród sąsiadek i przyjaciółek.
Pamiętaj: nigdy, przenigdy, nie będziesz szła sama!
Pamiętaj: nigdy, przenigdy, nie będziesz szła sama!